Wszechobecny brak zaufania. Bycie ufnym w dzisiejszych czasach jest passé. Jest oznaką słabości połączonej z naiwnością. Wychodzimy na głupka bo możemy dać się nabić w butelkę. Rzesze prawników byłby zbędne gdyby interesy, sprawy rodzinne, sprawy sąsiedzkie, sprawy pracownicze byłby oparte na zaufaniu. O ile mniej byłoby biurokracji gdyby ustawodawca miał zaufanie do swoich obywateli. A tak to prawnik jest niezbędny bo każdy krok obywatela uzależniony jest od przepisów prawnych. Ciągłe zabezpieczanie się przez wyrolowaniem albo przed stratą. Ciągłe wypełnianie formularzy, wykonywanie powinności wobec państwa, udowadnianie, że nie jest się oszustem. Swoboda działania ograniczona i skrępowana przez psychozę braku zaufania do drugiego. Małżonkowie nie ufają sobie nawzajem, zabezpieczają się przed, jak sami twierdzą, najukochańszą osobą. Rodzice nie ufają sobie w opiece nad ich własnymi dziećmi, regulują życie swoje i dzieci do każdej niemalże godziny dnia. Nie ma możliwości na swobodę życia bo wszystko w punktach w planie rodzicielskim rozpisano a sąd to zatwierdził. Nie mamy zaufania do sąsiadów więc z góry narzuca się jak można prowadzić swoje gospodarstwo domowe. Nie wystarczy szanować sąsiada ale trzeba stosować się do wytycznych narzuconych odgórnie. Nie ufam sąsiadowi, zakładam, że jest nieporządny, kłótliwy i mściwy.
Najbardziej jednak odczuwa się brak zaufania w stosunku do pracownika. Na wejściu pracownik zobowiązuje się do lojalności i musi podpisać wszystkie klauzule włącznie z ewentualnymi obciążeniami za brak tej lojalności. Na wejściu „nie ufam ci”. Kolejno wszędzie są kamery, podpięcie szefa pod mój komputer i inwigilacja zdalna, niekończące się raporty sprawdzające czy faktycznie się pracuje. Ludzie nie czują się jak człowiek a jak maszyna, która wytwarza produkt. Nie możesz przestać pracować, każda pogawędka może oznaczać niewykonywanie obowiązków pracowniczych. Nie możesz się rozprężyć poza wyznaczoną przerwą bo wygląda to na nieróbstwo. Ciągły strach. Ciągła inwigilacja. Zaufania brak. Człowiek przez taką inwigilacje obniża swą wartość. Jeżeli pracodawca mi nie ufa to nie jestem wartościowym pracownikiem. Skoro jestem niewartościowym pracownikiem to nie widzę większego sensu swojej pracy. Sensem pracy jest wartość, którą wypracowujemy w oparciu o zaufanie do mnie. Skoro pracodawca mi nie ufa to praca nie jawi mi się jako istotna. Poza wynagrodzeniem oczywiście. Wówczas pracownik podatny jest na szybsze wypalenie zawodowe ponieważ żyje w ciągłym strachu inwigilacji i nie traktuje się go po ludzku. Po ludzku czyli ufam człowiekowi, który dla mnie pracuje. Po ludzku tworzę z nim więź opartą na poszanowaniu drugiego bliźniego. Ufam tej relacji. Wtedy praca nabiera innego wymiaru i zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy nadszarpywać zaufania drugiego i niszczyć dobrej relacji. Ja naprawdę rozumiem, że nieraz zdarza się nadużywanie zaufania przez pracowników i różne manka, lenistwa czy nie efektywna praca ale czy to jest nagminne? Natomiast nagminne staje się wypalenie zawodowe, ciągły strach w pracy i zaburzenia zdrowotne z tym związane. Inwigilacja i globalny trend braku zaufania powoduje pomniejszenie wartości pracownika. Uderza to także w jego rodziny. Powinniśmy jednak może przyjąć, że czymś naturalnym jest zaufanie do drugiego a nie permanentna podejrzliwość.
Można mieć wrażenie , że młodzi ludzie mają wpojony brak zaufania do ludzi. Bardzo trudno wejść im w relację partnerską bo na wejściu mają same podejrzenia w stosunku do drugiego. Boją się rozczarowania i nie ryzykują. Nie ryzykują i nie tworzą związku opartego na zaufaniu. Nie mają w sobie tego szalonego aktu wiary, że im się uda. Brak zaufania do życia. Być może to jest jedną z przyczyn dlaczego tkwią w niespełnieniu bo zaufanie jest czymś trudnym dla nich? Wpojone mają, że zaufanie jest nieopłacalne. Młodzi ludzie są zblokowani przez wszechogarniający trend braku zaufania do wszystkich.
Nieraz w życiu słyszeliśmy ma pani moje słowo, umówiliśmy się i to jest święte, obiecałem że zrobię to zrobię, pieniądze wzięte to trzeba wykonać. Nie raz to nie było spisane, zabezpieczone literą prawa i jak zostało powiedziane tak zrobione. Relacja czy transakcja oparta na wzajemnym zaufaniu do drugiego. Jasne, zawsze można się naciąć na niepoważnych ludzi, jednak stoję na stanowisku, że takich wciąż jest mniej niż więcej. Nie warto niszczyć wszystkich relacji osobistych, biznesowych, pracowniczych, sąsiedzkich czy rodzinnych podejrzliwością złych zamiarów. Wtedy żyjemy w ciągłym stanie trwogi a to nie sprzyja przyjemnemu dobremu życiu.
KB